Tyle przynajmniej dowiadujemy się zaraz po naszym dotarciu do Nexusa. Zamiast tętniącej życiem stacji, ukazuje nam się ponura wizja przypominająca bardziej wyludnioną Cytadelę z Mass Effect 3 (z tą różnicą, że bez ogromnych zniszczeń), niż coś, czego… oczekiwaliśmy. No i dowiadujemy się, że Inicjatywa Andromeda niemal nie spaliła na panewce.
Sytuacja na szczęście trochę szybciej się normuje w momencie, gdy znajdujemy młodego chłopaka, naprawiającego jakąś awarię. Trochę, dlatego, że przynajmniej wiemy, że ktoś tu żyje. Informacje jednak nie są za dobre – dowiadujemy się, że Nexus jest już tutaj od blisko 14 miesięcy, kończą im się zapasy, a nasza arka jest pierwszą, która w ogóle tutaj dotarła. Robi się nieciekawie. Pomijając fakt, że wszyscy myśleli, że nie żyjemy.
Pierwsze morderstwo?
Cóż, powitanie do najmilszych nie należało. Dyrektor Tann zachował wobec nas pewien dystans i profesjonalizm, a Kesh i Kandros wydają się póki co jedynymi sympatycznie nastawionymi do nas postaciami. Rozdrażniło mnie natomiast zachowanie Addison. Wydawałoby się, że jako człowiek powinna się raczej ucieszyć na nasz widok, podejść jakoś z nutką optymizmu i nowej nadziei do całej sytuacji… ale tutaj chyba bardziej pasuje przysłowie homo homini lupus est.
Idąc dalej, zaczyna się coś, co uwielbiałem w poprzednich odsłonach Mass Effecta – misje poboczne, a jakże. Jedną z pierwszych jest wątek przestępstwa nazwanego „pierwszym morderstwem w Andromedzie”. Wszyscy dookoła są oczywiście tak zaaferowani naszym przylotem i próbami utrzymania Nexusa w możliwej stabilności, że nikt nie kwapi się, by poważnie zająć się tą sprawą. Skoro my możemy to zrobić w trakcie naszych misji, to czemu nie!
Wszystko w rękach młodego Pioniera – Inicjatywa Andromeda
Naszym pierwszym większym zadaniem jest udanie się na planetę Eos. Musimy w jakiś sposób zwiększyć jej zdatność do tego, aby ją skolonizować i aby było na niej możliwe życie. Jednym z problemów, jak się okazuje, jest promieniowanie, drugim nasi „starzy znajomi”, Kettowie.
Moi drodzy, niedługo ruszamy z kopyta eksplorować niezbadane zakątki Andromedy!
Miłego oglądania.